W Polskim Sejmie pojawiły się doniesienia o zaniepokojeniu dotyczącym szefa Narodowego Banku Polskiego (NBP), prof. Adama Glapińskiego. Nowa większość sejmowa, obejmująca m.in. Koalicję Obywatelską (KO), zarzuca Glapińskiemu udział w kampanii wyborczej, co jest sprzeczne z zasadami niezależności i apolityczności banku centralnego. Lider Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk, wcześniej zapowiadał postawienie szefa NBP przed Trybunałem Stanu.
KO, jako jedno z ugrupowań potencjalnie tworzących nowy rząd, budzi obawy wśród szefa NBP i jego zastępców. Twierdzą oni, że takie działania mogą szkodzić reputacji banku oraz kraju na arenie międzynarodowej, co ostatecznie odbije się na polskiej gospodarce.
Liderzy opozycji, Donald Tusk i marszałek Sejmu Szymon Hołownia, uspokajają opinie publiczną, zapewniając, że troszczą się o stabilność instytucji w Polsce. Podkreślają również, że decyzja dotycząca postawienia szefa NBP przed Trybunałem Stanu nie została jeszcze podjęta.
Hołownia dodaje, że taka decyzja musi być bardzo starannie przemyślana, zważając na koszty i zyski takiego posunięcia. Ocenia, że należy dokładnie przyjrzeć się działalności Glapińskiego na stanowisku szefa NBP, ale ostateczna decyzja będzie wynikiem konsultacji i zważenia argumentów za i przeciw.
Warto podkreślić, że postawienie Glapińskiego przed Trybunałem Stanu może nastąpić na wniosek prezydenta lub co najmniej 115 posłów. Wprowadzenie takiej uchwały wymagałoby bezwzględnej większości głosów w Sejmie (231) przy połowie frekwencji. Skutkiem tej decyzji byłoby zawieszenie prezesa NBP w pełnieniu jego funkcji, a jego obowiązki przejąłby wiceprezes NBP.
Cała sytuacja wywołała krytykę ze strony samego NBP oraz części Rady Polityki Pieniężnej. Bank centralny uważa, że taka decyzja byłaby bezprawna i negatywnie wpłynęłaby na kurs złotego oraz wycenę polskich aktywów. Część członków RPP podkreśla, że nieuzasadnione podważanie autorytetu organów NBP może skutkować negatywnymi konsekwencjami dla interesów gospodarczych Polski.